Niemal 200-letnia historia poznańskiej kamienicy odkopana w miesiąc? Czemu nie! Wszystko dzięki trzem energicznym kobietom, które postanowiły ocalić od zapomnienia m.in. postać założyciela Muzeum Instrumentów Muzycznych i pierwszej kobiety mistrza złotniczego.
*artykuł publikowany w Gazecie Wyborczej (7.02.2011)
Przedmioty i fotografie opowiadające barwne życie dawnych mieszkańców kamienicy nr 5 przy placu Wolności, możemy oglądać do 13 lutego w galerii Techne.
Trzy energiczne kobiety to członkinie rodziny Szulców, która w latach 20. ubiegłego wieku kupiła kamienicę przy placu Wolności. Stanisław Szulc przeniósł tu swoją firmę jubilerską, w jego pracowni złotniczej powstał m.in. łańcuch rektorski Akademii Ekonomicznej, używany do dziś. Zamiłowanie do sztuki jubilerskiej przejęła córka Szulca, Danuta Sokolnicka, która jako pierwsza Polka zdobyła tytuł mistrza złotniczego. Brat Stanisława był natomiast pasjonatem instrumentów muzycznych: zebrana przez niego kolekcja stała się zalążkiem Muzeum Instrumentów Muzycznych w Poznaniu. Organizował też pierwsze koncerty sylwestrowe w mieście - ich tradycja przetrwała do dziś. Inicjatorki wystawy: wnuczka Szulca - Katarzyna Męczyńska oraz jego prawnuczki: Anna i Maria nie skupiły się wyłącznie na historii swoich przodków. Prześledziły życie kamienicy od początków jej istnienia, czyli od lat 30. XIX w. Niemal od początku toczyło się ono wokół sztuki. Lissner, Niemiec żydowskiego pochodzenia i miłośnik polskiej kultury, prowadził tu największy w mieście antykwariat, w którym zaopatrywał się sam Edward Raczyński. W kamienicy mieszkali rysownicy, litografowie, projektanci i miłośnicy fotografii. Swoją pracownię miał tu wybitny metaloplastyk, Henryk Piotrowski, współpracujący z rodziną Szulców. Dodatkowo w budynku mieściły się kawiarnia, klub nauczyciela, galeria sztuki i sklep z importowaną odzieżą.
Trzy energiczne kobiety to członkinie rodziny Szulców, która w latach 20. ubiegłego wieku kupiła kamienicę przy placu Wolności. Stanisław Szulc przeniósł tu swoją firmę jubilerską, w jego pracowni złotniczej powstał m.in. łańcuch rektorski Akademii Ekonomicznej, używany do dziś. Zamiłowanie do sztuki jubilerskiej przejęła córka Szulca, Danuta Sokolnicka, która jako pierwsza Polka zdobyła tytuł mistrza złotniczego. Brat Stanisława był natomiast pasjonatem instrumentów muzycznych: zebrana przez niego kolekcja stała się zalążkiem Muzeum Instrumentów Muzycznych w Poznaniu. Organizował też pierwsze koncerty sylwestrowe w mieście - ich tradycja przetrwała do dziś. Inicjatorki wystawy: wnuczka Szulca - Katarzyna Męczyńska oraz jego prawnuczki: Anna i Maria nie skupiły się wyłącznie na historii swoich przodków. Prześledziły życie kamienicy od początków jej istnienia, czyli od lat 30. XIX w. Niemal od początku toczyło się ono wokół sztuki. Lissner, Niemiec żydowskiego pochodzenia i miłośnik polskiej kultury, prowadził tu największy w mieście antykwariat, w którym zaopatrywał się sam Edward Raczyński. W kamienicy mieszkali rysownicy, litografowie, projektanci i miłośnicy fotografii. Swoją pracownię miał tu wybitny metaloplastyk, Henryk Piotrowski, współpracujący z rodziną Szulców. Dodatkowo w budynku mieściły się kawiarnia, klub nauczyciela, galeria sztuki i sklep z importowaną odzieżą.
- Miasto to nie tylko domy i ulice, to także ludzie i ich marzenia - mówi Męczyńska. - Nasza wystawa ukazuje to drugie. Wiele wątków, dotyczących mieszkańców kamienicy pojawiło się już podczas organizacji wystawy - dodaje.
Pokazywana w galerii historia jest wciąż żywa - niektórzy rozpoznają na fotografiach swoich bliskich, wspominają czasy świetności placu,m.in. tłumy gromadzące się tu podczas niedzielnego koncertu orkiestry. Organizatorki mają nadzieję, że wystawa zwróci uwagę poznaniaków na obecną martwotę placu Wolności. Planują już kolejne przedsięwzięcia, które ożywią to miejsce. Galerię Techne traktują jako otwarte "archiwum" - zapraszają do niej wszystkich, którzy mają pomysł na odrodzenie placu.
Ekspozycja w galerii jest częścią wystawy z cyklu "Ulice i zaułki dawnego Poznania" pokazywanej w Muzeum Historii Miasta Poznania w Ratuszu.
Pokazywana w galerii historia jest wciąż żywa - niektórzy rozpoznają na fotografiach swoich bliskich, wspominają czasy świetności placu,m.in. tłumy gromadzące się tu podczas niedzielnego koncertu orkiestry. Organizatorki mają nadzieję, że wystawa zwróci uwagę poznaniaków na obecną martwotę placu Wolności. Planują już kolejne przedsięwzięcia, które ożywią to miejsce. Galerię Techne traktują jako otwarte "archiwum" - zapraszają do niej wszystkich, którzy mają pomysł na odrodzenie placu.
Ekspozycja w galerii jest częścią wystawy z cyklu "Ulice i zaułki dawnego Poznania" pokazywanej w Muzeum Historii Miasta Poznania w Ratuszu.
skan artykułu |