Zdawać by się mogło, iż współczesne artystyczne mediacje
mogą się odbywać wyłącznie w polu video-kreacji.
Monitor, projektor, telewizor to główne emblematy
tegorocznego Biennale.
Nie – nie jestem przeciwnikiem
tego środka wyrazu. Sprzeciwiam się jedynie jego wykorzystaniu
w formule 2w1; monitor, prócz medium, zdaje się
być niejednokrotnie koncepcją pracy.
Czyli de facto tej koncepcji po prostu brak.
Wśród migających w przestrzeniach galerii video-obrazów,
moje oko, przez sito pamięci, wyselekcjonowało te z największą
rozdzielczością artystyczna. Pani w kasie biletowej
wprowadziła mnie w błąd wręczając mi mapkę z lokalizacją
wszystkich „dzieł sztuki” prezentowanych
w ramach biennale, otóż większość okazała się blefem.
A druga Pani pilnująca wystawy, w cudownej nieświadomości,
dobitnie wyraziła swoją opinię o „sztuce”,
kładąc na ulotkę „wystawową” ciastko i kubek kawy…
Widać, apetyt nie został zaspokojony…